Inflacja jest wypadkową dwóch czynników: ilości pieniądza w obiegu oraz tempa jego cyrkulacji. Pojawia się zazwyczaj wtedy kiedy rządzący politycy znacząco zwiększają wydatki, lub wtedy kiedy banki zwiększają akcję kredytową. W obu tych przypadkach na rynku pojawia się bowiem większa ilość pieniądza. Zwiększanie ilości pieniądza w obiegu nazywa się ładnie QE (od ang. quantitative easing), czyli luzowaniem ilościowym. Jest to jednak nic innego jak okradanie oszczędzających z siły nabywczej ich pieniędzy. Za każde odłożone 100 złotych kupisz mniej towarów i usług o wartość rzeczywistej inflacji. Większa ilość pieniądza w obiegu np. 500 + czy różne tarcze rządowe, takie jak tarcza antyinflacyjna, nie tworzy bogactwa, lecz powoduje wzrost cen czyli inflację. Zwiększona ilość pieniądza cyrkulującego w gospodarce, przy tej samej ilości towarów i usług, prowadzi nieuchronnie do wzrostu cen.
Rządzący kiedy brakuje im pieniędzy, a zawsze im brakuje, gdyż co roku uchwalają budżet państwa z większym lub mniejszym deficytem, mają trzy wyjścia: zmniejszyć wydatki, zwiększyć podatki, lub tak zwane trzecie wyjście czyli okraść społeczeństwo z pieniędzy przy pomocy inflacji. Dlatego często nazywa się inflację ukrytym podatkiem. Dlaczego wybierają inflacyjny sposób wyjścia? Bo jest on najłatwiejszy i najmniej się rzuca w oczy. Kiedy rząd podnosi podatki to wszyscy to widzą. Ci którym nowy podatek najbardziej drenuje kieszeń, często protestują. Poza tym wybierając wyjście inflacyjne rządzący pieką jak gdyby dwie pieczenie na jednym ogniu. Mają więcej nowo wykreowanych pieniędzy do wydania a jednocześnie poprzez inflację obniżają wartość już zaciągniętych długów.
Obecnie wchodzimy w czasy wysokiej inflacji. Oficjalny wskaźnik inflacji CPI ( od ang. consumer price index ) – indeks zmiany cen towarów i usług konsumpcyjnych., ogłaszany przez GUS ( Główny Urząd Statystyczny) dochodzi do 8,6 % a na horyzoncie pojawia się widmo 2 cyfrowej inflacji. Jak mówią żartobliwie niektórzy ekonomiści mamy: kłamstwa, wielkie kłamstwa i statystykę. Sam GUS nie podaje nam jak oblicza wskaźnik CPI, zasłaniając się tajemnicą co już nasuwa uzasadnione podejrzenia o uczciwość tych wyliczeń. Do tak zwanego koszyka dóbr i usług bierze się te składniki, które podrożały najmniej lub wcale a wyrzuca się z niego te które podrożały najbardziej, tak aby osiągnąć z góry założony wynik.
My jednak idąc do sklepu czy lekarza, widzimy rzeczywisty wzrost cen. I tak wizyta u okulisty która kosztowała 150 złotych, teraz kosztuje 180, czyli wzrost o 20 %, mini krakersy za 99 groszy kosztują obecnie 1,60, deski których 1m3 kubik kosztował 550 są po 870. I tak można by wymieniać bez końca.
Swoją drogą Ci którzy prowadzą budżet domowy i zbierają paragony ze swoich zakupów, widzą dokładnie co i o ile podrożało. Często są to blogerzy prowadzący blogi o finansach osobistych. Powinni się skrzyknąć i sami policzyć prawdziwą inflację.
Rządzący, czyli Bank Centralny NBP i obecna ekipa polityczna chcieli wywołać inflację i ją w końcu wywołali. Dla rządu inflacja jest dobra bo obniża jego zadłużenie, dla zwykłych ludzi jest koszmarem który prowadzi do ubóstwa. Zwykle bowiem jest tak że wzrost wynagrodzeń nie nadąża za wzrostem cen, kiedy inflacja już się rozszaleje na dobre. Politykom i ich mocodawcom inflacja jest potrzebna do wycofania gotówki, zniszczenia obecnej waluty i zastąpienia jej walutą cyfrową emitowaną przez Bank Centralny CBDC ( z ang. Central Bank Digital Currency). Jeśli rozszaleje się hiperinflacja i ceny będą bardzo szybko rosły to już wkrótce zapłacenie gotówką może stanowić poważny problem. Po prostu nie będzie tyle wydrukowanej gotówki aby nią zapłacić. Taka sytuacja jest obecnie w Wenezueli. Ale w Polsce to już było i to stosunkowo niedawno. Do denominacji w 1995 płaciliśmy milionami. Po niej, jeden nowy złoty 1 PLN odpowiadał 10 000 starych złotych. W latach 1989–1990 wystąpiła hiperinflacja, która osiągnęła poziom 1 395%. Stare czerwone 100 złotych z napisem „proletariat” było warte 1 grosz. I tak idea socjalizmu sięgnęła bruku.
Obecny system finansowy oparty na kredycie, kreowanym przez banki jest na dłuższą metę nie do utrzymania. Świat jest już tak zadłużony że oczywistym jest, iż te wykreowane z powietrza długi nie zostaną nigdy spłacone. Nie ma nawet tyle pieniędzy w obiegu aby wszystkie długi wraz z odsetkami spłacić. Hiperinflacja ma być zatem inflacyjnym wyjściem z obecnego kryzysu długu. Obecny system zastąpi nowy, przez tak zwany Globalny Wielki Reset, oficjalne hasło Światowego Forum Ekonomicznego.
W nowym świecie nie będzie już gotówki, a władza bankierów będzie jeszcze bardziej scentralizowana. Kreacja pieniądza , nowej waluty CBDC będzie się odbywała tylko na poziomie Banków Centralnych. Banki komercyjne stracą przywilej kreacji pieniądza i tym samym udzielania kredytów. Te które przetrwają będą mogły jedynie udzielać pożyczek. Nowa waluta będzie miała termin ważności, datę do której trzeba ją wydać. To będzie system totalnej kontroli, na wzór chiński. Wszystkie nasze transakcje będą transparentne. Jeśli będziesz nieposłuszny to zablokują Ci konto i nie kupisz nawet chleba.
Oczywiście po okresie hiperinflacji i kontrolowanego chaosu Wielki Reset przedstawiony będzie jako wybawienie dla ludzkości. Słowem nowy wspaniały świat. Więcej na temat tego co szykują nam globaliści przeczytasz w artykule pt: Globalny Wielki Reset. Inflacja, wycofanie gotówki, CBDC cyfrowa waluta Banku Centralnego. Totalne zniewolenie. Czyli Co szykują nam globaliści?
I jeszcze jedna ważna rzecz. Gdyby bankierzy i politycy faktycznie chcieli walczyć z inflacją, to zamiast tworzyć kolejne programy rozdawnictwa typu tarcza anty inflacyjna, czyli gaszenie pożaru benzyną, to podnieśliby stopy procentowe. Obecnie mamy silnie ujemne stopy procentowe. Po ostatniej podwyżce z 4 stycznia 2022 roku o 50 punktów bazowych czyli 0,5 % mamy stopy na poziomie 2,25% przy inflacji CPI blisko 8%. Przy takich stopach oszczędzający mocno tracą dlatego zamiast trzymać wolą wydać swoje pieniądze.
Jeśliby stopy procentowe były nieznacznie powyżej inflacji, czyli powiedzmy 10%, to inflacja szybko by wyhamowała. Oprocentowanie kredytów ze zmienną stopą procentową też by wzrosło, a ponieważ 95% kredytów hipotecznych jest ze zmienną stopą to pękłaby w końcu bańka na rynku nieruchomości. Polacy po tym jak dowiedzieli się czym są kredyty w walucie rezerwowej tzw safe haven (z ang. bezpieczna przystań) czyli franku szwajcarskim, dowiedzieli by się czym są kredyty ze zmienną stopą procentową. I tu pewnie posypią się na mnie gromy, że źle życzę tym którzy zakredytowali się pod korek. Nie, ale kiedy hiperinflacja się rozszaleje to stopy i tak pójdą w górę, może nawet więcej niż 10 %, ale za to podniesione zbyt późno, na pewno jej nie wyhamują.
Podniesienie stóp procentowych ponad inflację, czyli do poziomu na jakich już dawno powinny być, zatrzymałoby akcję kredytową banków i tym samym dopływ nowego pieniądza na rynek. Raty kredytów poszłyby do góry i nie każdego byłoby na nie stać. To zaś po pęknięciu sztucznie nadmuchanej ujemnymi stopami banki na rynku nieruchomości doprowadziłoby do spadku cen mieszkań. Rynek by się w końcu ustabilizował i potencjalnych nabywców znowu było by stać na o wiele tańsze nieruchomości. Tym bardziej, że po okiełznaniu inflacji, stopy procentowe też by poszły w dół. Ale na to nie mamy co liczyć, bo architektom wielkiego resetu nie o to chodzi.
Teraz jest czas zastawiania sideł, kiedy to banki nie nadążają z rozpatrywaniem wniosków o kredyty hipoteczne. Po co to przedwcześnie psuć. Nie o dobro ludzi tu chodzi, tylko o zyski banków. Wszak to klienci do do strzyżenia na następne 30 lat.
Wzrosty cen nośników energii: gazu, prądu, benzyny też są spowodowane chorą polityką globalistów. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej, która zakłada drastyczną redukcję CO2 i odejście od węgla, jest dla Polski zabójcza. Horrendalne opłaty za emisję dwutlenku węgla, na jakie zgodził się rząd warszawski zrujnują Polską gospodarkę. Jest to tym bardziej bez sensu, iż takie kraje jak Chiny, Indie czy USA kompletnie się kondycją naszej planety nie przejmują i stawiają nowe bloki węglowe lub istniejących wcale nie zamierzają ograniczać.
Tu chodzi raczej o to, aby takie kraje jak Polska, nie były niezależne energetycznie. Nie jestem przeciwnikiem zielonej energii odnawialnej ale wiadomo że nie zastąpi ona na razie w 100% konwencjonalnych źródeł energii. Powiem nawet, iż jestem zwolennikiem energetycznej niezależności gospodarstw domowych i rozproszonych systemów wytwarzania i przesyłu energii.
Całe globalistyczne lobby straszące Nas ociepleniem klimatu, to kolejna bujda na resorach mająca służyć do wyciągnięcia z nas kasy. Obecne ocieplenie jest spowodowane wzmożoną aktywnością słońca na którą nie mamy żadnego wpływu. Człowiek w niewielkim stopni się do niego przyczynia. Ale jest to dobry argument do wprowadzenia nam eco terroryzmu. Jeśli chcecie aby rządzący rzeczywiście ratowali naszą planetę, to niech się zajmą problemem plastiku jakim korporacje globalistów zaśmieciły naszą planetę. Plastik jest wszędzie, nawet w żołądkach ptaków i ryb.
Ale wracając do inflacji, to co my możemy z tym zrobić, jak się przed nią zabezpieczyć. W czasach schyłku PRL’u wystarczyło kupić jakąś tzw. twardą walutę na przykład dolara amerykańskiego aby przechować w niej wartość. Teraz kiedy mamy do czynienia z globalnym dodrukiem, spowodowanym globalną pandemią, inwestowanie w papierowe waluty w celu ochrony kapitału traci nieco sens.
Ale mamy złoto i srebro czyli kruszce, które sprawdziły się jako pieniądz przez ostatnie co najmniej 5,5 tysiąca lat. Złote monety 1 uncjowe takie jak Filharmonicy Wiedeńscy, Kanadyjski Złoty Liść Klonowy, czy Australijski Kangur lub Krugerrand, świetnie się nadają do przechowania wartości w czasie. Srebrne monety 1 uncjowe też mogą być dobrą inwestycją. Mogą nam one w ciężkich czasach, posłużyć jako środek wymiany.
Zamiast trzymać w domu tracące na wartości banknoty NBP, możemy idąc do sklepu zrobić nieco większe zakupy i kupić na zapas produkty które można dłużej przechować a które i tak musielibyśmy później kupić, tylko po wyższej cenie. Z czasem może stworzymy sobie zapasy preppersa i będziemy uodpornieni na możliwe przerwy w łańcuchach dostaw i chaos jaki może nadejść.
Artykuł ten jest częścią Książki Antysystemowej. SKLEP
Książka Anty-sytemowa. Spis treści.