Skip to main content

5 Rozdział. Magia pieniądza.

Czym tak naprawdę jest współczesny pieniądz, lub raczej prawny środek płatniczy? Gdzie tkwi jego siła, że tak wielu ludzi go pożąda, pragnie, odda dla niego wiele – swój czas, zdrowie czy na przykład nerkę. Wielu ludzi godzi się na pracę ponad swoje fizyczne możliwości, w warunkach szkodliwych dla zdrowia, za odpowiednio wyższą zapłatę. Albo oddaje swój czas, pracując, ile się da, biorąc nadgodziny. Czym ten banknot jest, na czym polega jego siła, moc? Jest on kawałkiem zadrukowanego papieru i niczym więcej, a jego moc opiera się na wierze w jego nabywczą siłę. Na naszej wierze, że gdy wezmę papierek z nadrukiem sto złotych czy dolarów i pójdę do sklepu, to kupię, co będę chciał. To największy paradoks, że symbol materializmu opiera się na wierze, zaufaniu i niczym więcej. Mogłyby być to równie dobrze muszelki albo cokolwiek innego, dopóki społeczeństwo, które używa tej rzeczy jako środka wymiany (środka płatniczego) wierzy w jego siłę nabywczą. Może być to elektroniczny zapis na koncie w twoim banku, dopóki sprzedawca w to wierzy. W momencie kiedy sprzedający powie, że nie akceptuje płatności kartą, a ty nie masz gotówki, to nic u niego nie kupisz, chyba że masz coś, co on chciałby mieć i może ci to wymienić na towar, który chcesz nabyć. Taki handel nazywamy wymiennym. Czy to możliwe, że za prawnym środkiem płatniczym nie stoi nic oprócz twojej wiary w jego siłę nabywczą? Prezydent Stanów Zjednoczonych Nixon w 1971 roku zniósł parytet złota, już wtedy tylko częściowej wymienialności dolara na złoto. Obowiązywał wtedy tak zwany system mieszany. Uncja złota kosztowała trzydzieści cztery dolary, a po zniesieniu wymienialności poszybowała w górę, dziś kosztuje około tysiąca trzystu. Niektórzy twierdzą, iż gdyby powrócić do parytetu złota, to jedna jego uncja musiałaby kosztować pomiędzy szesnaście a dwadzieścia tysięcy dolarów. Na You Tube możesz oglądnąć filmik, jak prezydent Nixon ogłasza zniesienie parytetu złota tylko czasowo, aby zapobiec wypływowi złota z USA. Skąd my to znamy? Gdy politycy chcą uśpić naszą czujność, to zawsze nam wmawiają, że to tylko chwilowe, ze względu na szczególnie trudną sytuację. O co chodziło? Dolar (USD) był wtedy, podobnie jak obecnie, światową walutą. Wzbudzał zaufanie partnerów handlowych USA, gdyż można go było wymienić na złoto. Gdy jednak Prezydent Francji de Goll zażądał od USA, aby wymieniono mu dolary, jakie miał w banku centralnym, na złoto, a w ślad za nim poszli inni, powstał problem. Ponieważ obowiązywał system mieszany, czyli było więcej papierowych dolarów niż złota, to całe złoto Fedu Amerykańskiego Banku Centralnego opuściłoby USA. Już wtedy Amerykanie więcej kupowali, niż eksportowali. Mając dolara za walutę światową, mogli sobie na to pozwolić. Wystarczyło dodrukować dolarów. Możesz o tym przeczytać w książce Michaela Maloneya Jak inwestować w złoto i srebro.

Wróćmy jednak do prawnego środka płatniczego i do tego, czym on się różni od prawdziwego pieniądza. Pieniądze to złote i srebrne monety albo banknoty, które można na złoto lub srebro po stałym kursie wymienić, a co najistotniejsze, ich ilość powinna odpowiadać w związku z tym fizycznie istniejącej w banku emitenta ilości metali szlachetnych. Pieniądze są powiązane ze złotem i srebrem tak zwanym parytetem, czyli stosunkiem wymiany. Czym jest więc tak zwany prawny środek płatniczy? W Polsce jest to złoty polski. Banknoty emitowane przez Narodowy Bank Polski są prawnym środkiem płatniczym w Polsce. Jesteśmy zmuszeni poprzez prawo do posługiwania się środkiem płatniczym jak pieniądzem. Co to oznacza? Oznacza to mniej więcej to, iż sprzedawca nie może odmówić przyjęcia zapłaty w prawnym środku płatniczym, jakim jest złoty. Wszelkie transakcje kupna sprzedaży, na przykład nieruchomości, muszą być wyrażone wartością w prawnym środku płatniczym. Dla przykładu podam sytuację, jaka miała miejsce w PRL-u lub zaraz po tak zwanej transformacji ustrojowej, kiedy państwo bankrutowało, a hiperinflacja szalała. Obywatel X chciał, dajmy na to, sprzedać obywatelowi Y dom w atrakcyjnej dzielnicy miasta. Ceny takich nieruchomości były wtedy wyrażane w dolarach amerykańskich lub markach niemieckich, w zależności od rejonu Polski. Umówili się oni co do ceny zapłaty za dom wyrażonej w USD. Udali się do notariusza w celu sfinalizowania takiej transakcji. Kwota zapłaty musiała być wyrażona w prawnym środku płatniczym, czyli złotówkach. Wpisali więc do umowy jakąś kwotę w złotych, odpowiadającą na przykład czarnorynkowemu kursowi USD do złotówki danego dnia, albo inną, a zapłata nastąpiła w dolarach. Sprzedający, gdyby wziął złotówki, musiałby szybko, niemal natychmiast wymienić je na dolary, co nie byłoby łatwe, bo inaczej by stracił. W dniu transakcji dolar kosztował na przykład pięćset złotych, a w następnym pięćset pięćdziesiąt. Istotne jest to, iż dla swojej ważności umowa ta musiała być zawarta w prawnym środku płatniczym – złotówkach. Gdy wprowadzano złotówkę po raz pierwszy, po hiperinflacji marki polskiej, to wybrano nazwę „złoty”, nieprzypadkowo nawiązując do złota, aby zwiększyć tym samym zaufanie społeczeństwa do nowej waluty.

Czym tak naprawdę jest dzisiejszy prawny środek płatniczy, potocznie zwany pieniądzem? Otóż jest niczym innym, jak długiem. Wiem, co myślisz. No nie, teraz to już facet ściemnia na maksa. Polecam obejrzenie dwóch odcinków dostępnego w internecie filmiku pod tytułem Pieniądze jako dług i filmu na stronie NBP, wyjaśniającego te kwestie w dość obrazowy sposób. Większość ludzi myśli, że gdy biorą kredyt, to bank pożycza im pieniądze, które inni wpłacili na lokaty. Nie do końca jest to prawdą. Bank komercyjny, w którym zaciągasz dług, ma obowiązek posiadania kapitału własnego rezerw gotówkowych, których część musi trzymać w określonej kwocie w Banku Centralnym. Tworzy to tak zwany bankowy fundusz gwarancyjny, swojego rodzaju tratwę ratunkową, w przypadku najazdu klientów na bank. Jeśli na przykład, wielu klientów naraz zacznie zabierać gotówkę z danego banku, który akurat w danej chwili jej aż tyle nie ma, to Bank Centralny przychodzi mu z pomocą i dostarcza potrzebnej gotówki. Jeśli natomiast jakiś bank padnie i zamknie swoje oddziały, to drobni ciułacze odzyskają sto procent swojego kapitału, czyli gotówki do określonej przez BFG (Bankowy Fundusz Gwarancyjny) kwoty. Jest to obecnie równowartość stu tysięcy euro.

Muszę też nadmienić, iż Twoje pieniądze w banku, pomimo istnienia BFG, nie są wcale w 100% bezpieczne. Po pierwsze, pieniądze jakie masz w banku wcale nie są Twoje, tylko Banku, w którym je zdeponowałeś. Nie ma znaczenia czy mówimy tu o środkach, które masz na lokatach, rachunkach oszczędnościowych czy o kontach ROR lub innych rachunkach płatnych na każde żądanie. Powiedzenie „pewne jak w banku” dzisiaj zdecydowanie się zdezaktualizowało, a to za sprawą dyrektywy UE o nazwie Bail in. Dyrektywa ta określa sposób likwidacji banku w przypadku jego upadłości. Depozytariusz, czyli Ty, drogi Czytelniku, w najgorszym wypadku może zostać z akcjami upadłego banku. Trzeba dodać, iż większość banków w Polsce to tak zwane spółki – córki zagranicznych korporacji, tak zwanych spółek – matek. W razie problemów zagranicznej centrali, polski oddział zostanie wydrenowany z kapitału, a Komisja Nadzoru Finansowego w myśl tej dyrektywy, nie będzie w stanie zapobiec transferom kapitału do zagranicznych spółek matek. BFG nie jest w stanie wypłacić gotówki również w przypadku upadłości choćby dwóch, trzech dużych banków. Dlatego takie banki określa się mianem zbyt dużych, by upaść. Jeśli nie wierzysz, to poczytaj o tym, co się stało na Cyprze i jak wygląda sytuacja w zbankrutowanej Grecji, nazywana przez niektórych ekonomistów grecką tragedią. Za pewne nie chciałbyś stać w kolejce do bankomatu, aby wypłacić dzienny limit, czyli równowartość 20 euro, tak jak to miało miejsce w zbankrutowanej Grecji. Dlatego banksterzy tak zabiegają o likwidację gotówki. Mieliby wtedy kłopot zwany run na bank z głowy. Sytuacja, w której pojawia się pogłoska o niewypłacalności banku, a klienci masowo udają się do jego oddziałów, aby wypłacić gotówkę, to czarny scenariusz spędzający sen z oczu wielu bankierów. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdy to Ty masz kredyt w banku, np. hipoteczny, i ten bank upadnie. Wtedy Twoje zobowiązanie przejmie inna instytucja finansowa i pieniądze będziesz musiał zwrócić.

Jeśli ty idziesz do banku i podpisujesz umowę kredytową, to twój bank tworzy pieniądz dosłownie z niczego. Jego zabezpieczeniem jest twoje zobowiązanie do spłaty długu wraz z odsetkami. W przypadku większych kwot, na przykład kredytów hipotecznych, zabezpieczenie stanowi również nieruchomość. Oczywiście bank nie może tworzyć tego długu gotówki (umownie nazwijmy go potocznie pieniądzem) bez żadnych ograniczeń. Ustalony jest odpowiedni poziom kreowania pieniądza, czyli długu w stosunku do posiadanego kapitału. Może on wynosić na przykład 1:9, co oznacza, iż bank z każdej złotówki np wpłaconej na lokatę może stworzyć dziewięć złotych długu. Podaję to w pewnym uproszczeniu, gdyż nie chodzi tu o to, aby zbytnio brnąć w szczegóły, ale o dobre zrozumienie mechanizmu – dlaczego dzisiejszy pieniądz jest długiem. Skoro pieniądz jest długiem, to czy dług jest zły? No cóż, jest dobry dług i zły, dobry kredyt i zły kredyt. Dług stał się metodą ekonomicznej, finansowej i politycznej kontroli. Wierzyciel, na przykład bank, może ci zlicytować dom, zabrać samochód, a nawet „puścić w skarpetkach”. Tyle wynosi twoja wolność finansowa, ile jesteś w stanie spłacać swoje zobowiązania finansowe, gdy na przykład stracisz pracę. Jeśli posiadasz dochód pasywny, przewyższający twoje zobowiązania finansowe, twój dług, czyli posiadasz wolność finansową, to nie musisz się wcale martwić stratą pracy, nie musisz nawet pracować na etacie. Jeśli straciłeś pracę i nie masz na ratę kredytu, to masz kłopot. Podobna sytuacja jest z narodami i krajami. Jeśli jakiś kraj jest bardzo zadłużony, traci wiarygodność finansową w oczach inwestorów, to jest zmuszony posłusznie wykonywać rozkazy swoich wierzycieli. Nikt nie zechce zainwestować w jego obligacje, a koszty odsetek muszą być coraz wyższe, aby inwestorzy chcieli w ogóle zainwestować w jego dług . Kiedy jakiś kraj, ma, dajmy na to, dużo obligacji, bonów skarbowych, papierów dłużnych drugiego, to zawsze może chcieć zrobić z tego użytek dla swoich interesów. Tuż przed sprzedażą większej ilości nowych obligacji dłużnika wierzyciel rzuca na rynek znaczną ilość jego papierów wartościowych. Zdenerwowani Amerykanie dzwonią wtedy do Chińczyków: „co wy robicie, o co wam chodzi”. Towarzysz X wyjaśnia, iż cła na to czy tamto są za wysokie, i szybko dochodzą do porozumienia.

Tak więc, jeśli już wiemy, czym tak naprawdę jest dzisiejszy pieniądz i jakie korzyści może dać nam wolność finansowa, to wróćmy do meritum sprawy, jak ją osiągnąć.

Social Share Buttons and Icons powered by Ultimatelysocial